Monika Pawluczuk - reżyserka filmu "Koniec świata".

Jakim zwierzęciem chciałabyś być, gdybyś - jak bohaterowie "Lobstera" - miała się nim stać za 48 godzin?

Koniem.

Ulubione słowo?

Ciepło.

Słowo, którego nie znosisz?

Agresja.

Film, z jakiego ostatnio wyszłaś?

Bardzo uznany polski, o stylistyce dla mnie nie do zniesienia.

Który raz na festiwalu?

Z filmem - drugi. Prywatnie - nie pamiętam, bo jeździłam jeszcze do Cieszyna. To mój ulubiony festiwal.

Gdzie spędzisz wieczór?

Miałam sama ze sobą, a spędzam z osobą, której nie widziałam 20 lat i która przyszła na "Koniec świata".

Jak chciałabyś mieć na imię?

Krótko, dwusylabowo.

Gdzie pójdziesz po śmierci?

Do siebie.

Twoja pierwsza ekranowa miłość?

Będzie strasznie banalnie: Tom Cruise.

Biłaś się kiedyś na poważnie?

Namiętnie. W podstawówce. Za górką, i wojna na jabłka. Każda wojna z chłopakami - raj!

Jeżeli niebo istnieje, jakie słowa chciałabyś usłyszeć podczas przekraczania bram od Boga?

"Dzień dobry".