English
Varia
Sebastian Smoliński: Hipnotyczne rewiry. "Hiszpanka" Łukasza Barczyka

Tekst opublikowany w "Kulturze Liberalnej".

III nagroda (ex aequo) w XIX Konkursie o nagrodę im. Krzysztofa Mętraka

"Hiszpance" Łukasza Barczyka, określonej przez Krzysztofa Vargę w jego nonszalanckiej recenzji jako "kuriozum roku", niektórzy przypną zapewne łatkę "ambitnej porażki". Tym specyficznie polskim wyrażeniem - nie spotkałem go dotąd w prasie zagranicznej - można określić także większość naszych powstań narodowych. Barczyk opowiada natomiast o powstaniu wielkopolskim i tak się składa, że zarówno tamten zryw, jak i jego film to rzadko spotykane w naszej historii i naszym kinie ambitne sukcesy. "Hiszpanka" ulepiona jest z frapujących niedorzeczności i osobliwych artystowskich gestów; co chwilę zapada się w sobie, by potem znów wznieść się na wyżyny, których istnienia wcześniej nie przeczuwaliśmy. Barczyk wykształcił wreszcie własną dykcję. Po latach eksperymentowania nakręcił widowisko, które przypomina filmowe zeppeliny: ciężkie, ale majestatycznie szybujące w chmurach.

Śmiała fantasmagoria

W ostatnich latach Barczyk uparcie unikał zrobienia konwencjonalnego filmu, który opowiadałby "dobrze skrojoną" historię i ze spokojem prowadził widzów od przyczyny do skutku. "Nieruchomy poruszyciel" z 2008 r. okazał się zbędnym ekscesem, krzykliwym, a przy tym nużącym nagromadzeniem przemocy i seksu, które reżyser próbował udrapować w refleksję nad popędami jako zasadzie naszego bytu. Nakręcony w wakacje we Włoszech wraz grupą przyjaciół "Italiani" (w tym z aktorami z teatru Krzysztofa Warlikowskiego i nim samym w roli głównej) stanowił już odświeżający miks groszowego Viscontiego - wraz z wpisanym w jego "Zmierzch bogów" estetycznie "fascynującym faszyzmem" - z ironicznym wątkiem hamletowskim, w którym edypalny podtekst zostaje wydobyty na pierwszy plan.

Stanowiąca o wiele większe wyzwanie realizacyjne "Hiszpanka" wkracza na salony bez kompleksów, otoczona realizatorskim blichtrem. Autorska superprodukcja to niemal oksymoron, ale twórcom udało się zrobić niezły psikus wszystkim tym, którzy woleliby sprowadzić ich na konwencjonalną ścieżkę. Pomysł filmu o powstaniu wielkopolskim przedstawił marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak, który dąży do włączenia tego epizodu do zbiorowej świadomości. Barczyk uczynił jednak z powstania zaledwie pretekst. Stanowi ono punkt wyjścia do opowiedzenia historii alternatywnej i wprawienia widzów w zbiorową hipnozę. Podobnie jak "Grand Budapest Hotel" Wesa Andersona, do którego bywa porównywana, "Hiszpanka" również jest pożegnaniem z XIX wiekiem, ostateczną fantasmagorią na temat epoki fin de siècle'u. Film przedstawia walkę o umysł Ignacego Jana Paderewskiego (Jan Frycz). Pianista i polityk płynie z Ameryki do Polski, lecz już na statku chce nad nim przejąć władzę niemiecki telepata, doktor Manfred Abuse (Crispin Glover). W Polsce grupka spirytystów próbuje zapobiec narodowej tragedii, więc prosi o pomoc innego telepatę, pracującego za wysokie honoraria Żyda Rudolfa Funka (Artur Krajewski). Konfrontacja jaźni przerodzi się w bezpośrednie starcie, które potem znajdzie swój finał w sekwencji militarnej: w kilku przebitkach Rzesza dostanie w kość od pragnących niepodległości Polaków.

1 2  
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera
Regulamin serwisu ›