Roman Gutek z Wenecji: "Dużą niespodzianką jest dla mnie brytyjski Under the Skin Jonathana Glazera. Tajemniczy, niedopowiedziany."

"To adaptacja powieści science fiction Michela Fabera Pod skórą. Bohaterka filmu jest rodzajem E.T. ubranego w ludzką skórę o powierzchowności Scarlett Johansson. Podróżuje samochodem przez Szkocję. Przypadkowo spotkanych mężczyzn pyta o drogę, kusi, unicestwia, przenosząc w inny wymiar. Nie może tylko spełnić jednego: przeżyć z nimi seksu. Pod tym względem straszliwie rozczaruje swoich potencjalnych partnerów. (...)

W filmie Glazera najciekawszy jest nie tyle wątek fantastyczny, ile spojrzenie na najzwyklejszą rzeczywistość filmowaną jak w dokumentach nurtu "Kino-Prawdy", z punktu widzenia obcego przybysza z zewnątrz. To jednak nie "extraterrestrial", tylko współczesny filmowiec i autor klipów dla MTV, pyta: jak przełamać współczesny indywidualizm, poczucie bycia osobnym? Jak dotrzeć do drugiego człowieka, którego obserwuję na ulicy, pojąć go, posiąść jego tajemnicę?" (Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza")

"Można doszukać się tu wpływów Lyncha, ale przede wszystkim poetyki wideoklipu. Glazera nie interesuje psychologia, nie interesują dialogi – opowiada obrazem: dostarcza po prostu intensywnych scen, którym towarzyszy niepokojąca muzyka Micy Levi. Niektóre z kadrów powracają, funkcjonują jak refren. Inne wyłaniają się z niczego i praktycznie zaraz giną. Część zdjęć oświetlona jest naturalnie, w niektórych światło robi z ludźmi i przedmiotami prawdziwe cuda. Autor „Under the Skin” posługuje się skrótem, metaforą, fragmentem. Ostatecznie jednak obraz składa się w całość, choć paradoksalnie – jest tu tyle pustych miejsc, ale jednocześnie niczego nie brakuje. Film jest zdecydowanie enigmatyczny, ale wciąga i zachęca do snucia domysłów. Tak jak w swoich najsłynniejszych klipach, w „Under the Skin” Glazer koncentruje uwagę na władzy spojrzenia." (Jakub Socha, dwutygodnik.com)