Marian jest pielęgniarką, praca w szpitalu niemal zupełnie ją pochłania. Opiekuje się umierającymi, asystuje przy śmierci, czasami ją przyspiesza. Kolekcjonuje drobne przedmioty należące do zmarłych pacjentów. Żyje w niemal pustym mieszkaniu, stroni od ludzi. Chwilami łaknie bliskości - boleśnie, całą sobą. Któregoś dnia zwraca uwagę na nowego sąsiada. Łączy ich osobliwe doświadczenie - oboje są biernymi świadkami brutalnego gwałtu. Wspólny akt vouyeryzmu daje początek więzi, której kulminacją będzie dotkliwy finał.
Code Blue, drugi po znakomicie przyjętym Nic osobistego pełnometrażowy film Urszuli Antoniak, należał do najgoręcej dyskutowanych propozycji w sekcji Piętnastka reżyserów tegorocznego festiwalu w Cannes. Wzbudził skrajne reakcje, od słów pochwalnych po ostentacyjne opuszczanie sali. Code Blue "to wyzwanie, kino, które niemal fizycznie męczy - mówiła o swoim dziele reżyserka. - Mam wrażenie, że tym razem poszłam dalej, wzięłam na siebie większe ryzyko. Ale o to mi chodzi - rzucam się na głęboką wodę i sprawdzam, czy się nie utopię".
Urszula Antoniak: Nie chodzi o eutanazję, tylko o główną bohaterkę Marian. Na poziomie fabularnym to opowieść o pielęgniarce, dla której jedyną intymnością jest konfrontacja z umierającymi ludźmi. I nagle w jej życiu pojawia się intymność zupełnie inna, niechciana, bo pewnej nocy obserwuje gwałt. Ale nie to jest istotne, że ona to widzi, tylko że widzi to ktoś jeszcze - i że widzi również ją, obserwującą gwałt. Rodzi się coś w rodzaju voyeuryzmu dzielonego na dwoje. Ludzie pozostają dla siebie obcy, a jednocześnie tworzy się między nimi specyficzna więź. Intymność niemal zwierzęca, bo widzieli coś przerażającego, i widzieli to razem. Mijają się, to znów podchodzą do siebie bliżej. Jakby przeczuwali, że ta ich bliskość może się przerodzić we wszystko: w miłość, w seks, w gwałtowność, wściekłość.
Urszula Antoniak
Polska reżyserka i scenarzystka mieszkająca na co dzień w Holandii. Tam zrealizowała swój filmowy debiut pełnometrażowy Nic osobistego, który na 62. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno w 2009 roku uznano za najlepszy debiut. Utwór ten zdobył jeszcze dziesięć innych nagród, był też nominowany do Europejskiej Nagrody Filmowej. Jej drugi film pełnometrażowy, Code Blue, był pokazany na tegorocznym festiwalu w Cannes. Krytycy oceniają, że reżyserka ta wyrasta na wielką osobowość europejskiego kina.
Filmografia
1993 Vaarwel (short)
2004 Bijlmer Odyssee (TV)
2007 Nederlands voor beginners (TV, short)
2009 Nic osobistego / Nothing Personal
2011 Code Blue
Forum NH o filmie:
"Reżyserka dosyć ciekawie po projekcji próbowała opowiedzieć, o czym dla niej jest ten film. Bo mieliśmy mętlik. Ktoś nawet - chyba słusznie, proszę się nie krzywić - zapytał o kategorie dobra i zła, trudne tu do przyłożenia, szczególnie w końcówce. Co jest już brutalnością i krzywdą, co erotyczną grą. Czy ze złego doświadczenia (świadkowanie gwałtowi) może się urodzić coś dobrego (romantyczny romans, którego zapowiedź łaskotała nas w nosy). Film o różnych rodzajach intymności, jak powiedziała Antoniak, raczej nie o samotności, tak jakby samotność była stanem tak permanentnym, że szkoda dla niej taśmy, jest zbyt oczywista - jesteśmy, bywamy, chcemy być samotni, i już. Bardzo mi się podobało to, co powiedziała - że ta kobieta pragnie odkupienia, że ona marzy o śmierci (takiej, jaką sama zadaje staruszkom u kresu sił), czy tej małej podczas orgazmu czy wielkiej podczas umierania, a ten mężczyzna jej tego nie daje (rozpryskują się romantyczne mrzonki), nawet nie pozwala się dotknąć, zadaje jej tylko ból, zostawia bez pointy i wtedy ona sama musi się zająć swoją śmiercią, a więc może jednak o samotności". (aszeffel)
"Fantastyczna aktorka w głównej roli, subtelna gra twarzą, mnóstwo emocji było widać jak na dłoni bez potrzeby wykonywania zbyt wielu gestów. No i genialna muzyka i nie gorsze dźwięki, mroczne i niepokojące, świetnie współgrały z zimnym obrazem". (Mrozikos667)
"Jest coś absurdalnego w tym, że organizatorzy NH oficjalnie ostrzegają przed pinku eiga, a przed tym filmem nie. Bo ten film to przecież czysta pornografia i nie mam na myśli scen masturbacji. To pornografia emocjonalna, która odsłania najczulsze miejsca i uderza w nie bez litości. Wyszedłem z tego filmu wstrząśnięty. I nawet nie wiem, czy jest dobry. Na pewno jest bolesny". (doktor pueblo)
"Ja jestem zachwycona. Byłam na obu seansach, zostałam na obu rozmowach po projekcji. I oczywiście - dałam szóstkę. Uderzyło mnie bardzo, jak bliski jest mi ten film, coś niesamowitego. I dla mnie to jest film o samotności, świadomym wyborze zwalczenia jej w pewnych aspektach swojego życia, ale tylko takich. O niemożności kontrolowania uczuć i emocji, pragnieniu czegoś, czego nie możemy mieć. Metafora śmierci bardzo bardzo mi tu pasuje. Im więcej myślę o tym filmie, tym bardziej mi się podoba". (juliette)
Media o filmie:
"Forma perfekcyjnie zrealizowanego, dopieszczonego w każdym kadrze "Code Blue" staje się zimnym lustrem, w którym odbija się uporządkowany świat Marian: do tego porządku należy rytuał śmierci, szpital, zakupy w sklepie. Ale jednocześnie coś ten porządek zaburza, coś się w nim kłóci. Impulsem staje się obserwowany z okna gwałt i widziany w tym samym czasie sąsiad z naprzeciwka (znany z "Wszystkich innych", znakomity niemiecki aktor Lars Eidinger). Rozpoczyna się ironicznie traktowana przez Antoniak gra przypadków, zbiegów okoliczności, niespodziewanych spotkań, która prowadzi do wstrząsającego finału.
Ten finał obezwładnia, ale Antoniak przygotowuje do niego przez cały film: bez tanich chwytów buduje napięcie jak w horrorze, które musi wybuchnąć. A wybucha sceną, która paradoksalnie jest nie bardziej brutalna niż erotyczne spotkanie Olafa Lubaszenki i Grażyny Szałopowskiej w "Krótkim filmie o miłości". "To wszystko, to właśnie miłość" - mówiła Szapołowska u Kieślowskiego. Tyle że naturalistycznie pokazana bezwzględność seksu u Antoniak nie dotyczy tylko erotyzmu. Jesteśmy - sugeruje reżyserka - opatulonymi w społeczno-kulturowe ograniczenia zwierzętami, ale zwierzętami szczególnymi. Obdarzonymi niespełnialnymi, w dodatku sprzecznymi potrzebami i tęsknotami, skazanymi na śmierć i bezradnie sprawdzającymi na własną rękę, co jest grzechem, a co świętością".
Paweł T. Felis (Gazeta Wyborcza)
"Nie ulega wątpliwości, że Antoniak, która debiutowała na międzynarodowej arenie głośnym "Nic osobistego", ma wyrazistą osobowość. Potwierdza przy okazji jeszcze jedną prawidłowość zaobserwowaną na tegorocznym Cannes. Największe reżyserskie talenty to obecnie kobiety".
"Wspaniałe ziarniste zdjęcia, w których dominują zimne barwy i przytłaczające pustką przestrzenie, są głównymi nośnikami narracji. Reżyserka bardzo chce, aby film był rodzajem katartycznego przeżycia i trzeba przyznać, że w pełni jej się to udaje - wszystkie psychologiczne klucze wydają się tu nieprzydatne. W historii tej kobiety-demona, uosobienia śmierci, prawda o człowieku ujawnia się przez mocne kontrasty, w odwiecznym konflikcie i zarazem kontaminacji: życia i śmierci, duszy i ciała, bólu i rozkoszy".