English
Varia
Marta Stańczyk: Żółte eksperymenty

Tekst został opublikowany na portalu Bad Taste (28.09.2014).

wyróżnienie w XIX Konkursie o nagrodę im. Krzysztofa Mętraka

Freud w skórzanych rękawiczkach

Cattet i Forzani traktują giallo nie jako opowieść o morderstwach, a na pewno nie epatują brutalnymi scenami wyłącznie dla efektu znanego z torture porn. Eksploatowane we włoskich filmach motywy seksualnych perwersji czy fetyszystyczne środki wyrazu - zbliżenia na ostrza, detale prezentowane z pietyzmem, uprzedmiotowienie żeńskich ofiar, których rola często ogranicza się do przebiegnięcia przez kadr w negliżu - oddają pewien wisceralny popęd. Nie jest on bynajmniej prostym sadomasochizmem, a czymś bardziej archetypicznym czy autentycznym, bo łatwym do uchwycenia - związkiem miłości erotycznej i śmierci. Połączenie Erosa i Tanatosa, popędu życia i popędu śmierci w filmach belgijskiego duetu nabiera specyficznej formy, a mianowicie: tajemniczego napastnika w skórzanych rękawiczkach.

Freudowskie inklinacje wynikają z dostrzeżenia w giallo potencjału dla odkrywania mechanizmów podświadomości i zrepresjonowanej części ludzkiej natury - zbyt mrocznej, by można ją było ujawnić, a mimo to ciągle obecnej i wyglądającej napastnika z brzytwą. Nie wnikając w psychoanalityczne konotacje broni białej jako symbolu fallicznego itp., istotne jest to, że punkt ciężkości przeniesiony został jak gdyby do środka, co wynika być może z dostrzeżonej - i czasami wyśmiewanej - łatwości dostępu mordercy do domów swoich ofiar, przypominające niemalże przenikanie przez ściany. A co jeśli nie było żadnych ścian? U Cattet i Forzianiego destrukcja - często tłumaczona zresztą według taniej wykładni psychoanalitycznej - zostaje zastąpiona przez autodestrukcję. Widoczne jest to doskonale w większości filmów pary reżyserów - od Katharsis (2001) po etiudę O jak orgazm (2011) - ale szczególnie na przykładzie dotychczas jedynych filmów pełnometrażowych: Gorzkiego i Dziwnego koloru łez twojego ciała. Pierwszy z nich składa się z trzech części, które niczym w Bildungsroman ukazują przełomowe doświadczenia czy etapy w życiu. W dzieciństwie mała Ana konfrontuje się ze śmiercią, obserwując niespodziewanie obce i przerażające ciało babci; w kolejnej części jest już dojrzewającą nastolatką, odkrywającą swoją seksualność, a zarazem dystansującą się do niej przez zetknięcie się z namacalnym wręcz pożądaniem we wzroku miejscowych mężczyzn - te doświadczenia sumują się w ostatniej części filmu: Ana wraca do rodzinnego domu, w którym zostaje napadnięta przez mężczyznę w skórzanym stroju. Wcześniejsza kipiąca od erotyzmu scena jazdy taksówką pozwala interpretować wydarzenie zgodnie z wewnętrzną logiką popędów - pożądania seksualnego i kojarzonej z domem atmosfery śmierci i zagrożenia.

Ostatni do tej pory film Cattet i Forzaniego, Dziwny kolor…, rezygnuje z podążania etapami rozwoju psychoseksualnego, eksploatując za to motyw podwojenia. Akcja ma miejsce w brukselskiej kamienicy w stylu secesyjnym, w której ukryty jest system przejść między mieszkaniami, co kojarzyć się może z Głęboką czerwienią. W obu filmach narracja koncentruje się - przynajmniej pozornie - wokół śledztwa, ale zbliżenia na zapętlony wzór na sukience zaginionej żony bohatera Dziwnych łez… sugeruje Möbiusową strukturę samego filmu. I faktycznie, sobowtórem bohatera jawi się nie tylko detektyw, ale i morderca (podkreśla to angaż do roli policyjnego funkcjonariusza Jean-Michela Vovka, który kilkukrotnie wcielał się w role zamaskowanych morderców w filmach Cattet i Forzianiego). Jeśli w ogóle istnieje na płaszczyźnie zdarzeń rzeczywistych jakikolwiek mord. Napastnik wydaje się bowiem emanacją mrocznej strony ludzkiej natury, a jego fizyczność staje się wątpliwa w tej surrealistycznej, kalejdoskopowej wręcz opowieści, w której logika nie tylko giallo, ale i sennych marzeń decyduje o rozwoju (jeżeli można tak powiedzieć) akcji.

***

Pomimo że duet Cattet-Forzani zdecydowali się na tworzenie homage à giallo, ich pogłębiona interpretacja gatunku i eksperymentatorskie zacięcie chronią ich filmy przed wtórnością. Odkurzyli sztylety, brzytwy i skórzane rękawiczki, odświeżyli całą tę rekwizytornię i z ekwilibrystycznym rozmachem przedstawili własną wizję człowieka, miotającego się między erotyką a autodestrukcyjnymi popędami - by poczuć swoje ciało, dać się jemu obezwładnić i całkowicie pochłonąć. Ich filmy mają tę samą moc pochłaniania widza - stają się doświadczeniem niemalże fizycznym.

Marta Stańczyk - rocznik '90, doktorantka w ISzA UJ, związana z magazynem społeczno-kulturowym "FUSS".

  1 2
© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera
Regulamin serwisu ›