starsza | lista | nowsza |
Sounds and Silence reż. P. Guyer, N. WiedmerSounds and Silence reż. P. Guyer, N. Wiedmer
Ciekawostki z przestrzeni NH
01 lipca 2013
Maciej Stasiowski: Walizki podróżne (o "Sounds and Silence" Petera Guyera i Norberta Wiedmera)
Portret Manfreda Eichera, założyciela wytwórni ECM, nie mógł być niczym innym jak tylko filmem. Nawet seria malowniczych fotografii w stylu tych, które zdobią okładki albumów Terjego Rypdala, Keitha Jarretta lub Jana Garbarka, nie oddałaby nomadycznego charakteru życia jego bohatera. Nieprzerwanie od 1969 roku, kiedy to ukazał się pierwszy longplay z sygnaturą „ECM1001”, Eicher przemieszcza się pomiędzy europejskimi stolicami, nadzorując sesje nagraniowe, poznając z sobą artystów i nasłuchując za brakującymi dźwiękami. Artyści – Arvo Pärt, Marilyn Mazur – doceniają jego ucho. W Sounds and Silence Petera Guyera i Norberta Wiedmera zobaczymy, jak to nieustanne podróżowanie przekłada się na harmonię brzmienia spod znaku ECM. Aby rzetelnie opowiedzieć o niemieckim kontrabasiście, kojarzonym obecnie ze skandynawskim chłodem i poezją jazzowo ‑klasycznego pogranicza, samemu trzeba wpierw spakować walizki. Jak wynika z informacji zamieszczonych na oficjalnej stronie internetowej, pierwsze spotkanie z Eicherem nastąpiło w studiu nagraniowym radia, gdzie bohater przyszłego dokumentu nagrywał Bruno Ganza czytającego Ziemię jałową. W sesji istotna była długość pauz, akcent i cierpliwość. Cierpliwość, gdyż po pierwszej próbie następowały kolejne. Od tego momentu Wiedmer i Guyer towarzyszyli Eicherowi przez pięć lat. Sesje pokazane w filmie zdążyły zaowocować albumami. „Portret w ruchu” daje jednak pojęcie o skali i liczbie projektów, jakie Eicher jednocześnie koordynuje, inwestując całą uwagę i cierpliwość w każde ze spotkań. Widzimy go w estońskim kościół-ku witającego się z dyrygentem, przed wykonaniem nowej kompozycji Pärta. Teraz zza konsoli Eicher wysłuchuje gry Nika Bärtscha. Prosi inżyniera dźwięku o zawężenie pola, z którego mikrofon zbiera dźwięki, i ściszenie perkusji w celu uzyskania ciepłego i intymnego brzmienia. Różnicę słychać w głośnikach. Ścieżka jest gotowa. Bycie producentem nie jest jedynie kwestią rozmieszczenia mikrofonów i użycia odpowiednich filtrów, ale i naprowadzania muzyków na właściwe wnioski, klarowne brzmienie. Komponowanie to proces rozwiązywania problemów. W filmie wielokrotnie wracamy do raz już przedstawionych artystów, obserwując postępy ich pracy, ale i przyglądając się, w jaki sposób radzą sobie z produkcją i aranżacją (Pärt, Bärtsch, Anouar Brahem). Towarzyszymy także ich muzycznym eksploracjom. Co ważniejsze, dokument pokazuje, że profesjonalni muzycy korzystają również z pomocy lutników, stroicieli, słuchaczy. Sounds and Silence można nazwać filmem drogi. Sama muzyka jest relacją z podróży. Odwiedzamy różne szerokości geograficzne – od Turcji przez Grecję i Francję po Norwegię – a bogate krajobrazy tych miejsc kojarzą się z wizualnym językiem ECM. Eicher nie ukrywa, że język ten wywodzi się z kina. Filmowość muzyki selekcjonowanej, produkowanej i wydawanej przez Niemca funkcjonuje na kilku poziomach: cytatu (kadry z Siódmej pieczęci [1957, I. Bergman] we wkładce do Mnemosyne Garbarka i The Hilliard Ensemble, bądź też ze Zwierciadła [1975, A. Tarkowski] w książeczce do Tarkovsky Quartet), hołdu (albumy Re: Pasolini Stefano Battaglii, Matka Joanna Tomasza Stańki oraz La notte Ketila Bjørnstada zainspirowany Nocą [1961] M. Antonioniego), ale i bezpośredniego wkładu w udźwiękowienie filmu. Eicher pisał muzykę dla Jeana‑Luca Godarda, stworzył lub skompilował ścieżki dźwiękowe do Tylko Marta (2001, S. Nettelbeck) i Fotografa wojennego (2001, Ch. Frei). W 1992 roku nakręcił nawet własny film. Twórcy dokumentu nie zapuszczają się aż tak daleko, jednak i nie ignorują tych muzyczno‑filmowych koneksji. W jednej ze scen przeglądamy wraz z Eicherem zdjęcia na monitorze laptopa. Dywagując nad tym, która z fotografii trafi na okładkę nowego albumu, producent zatrzymuje się na nocnej scenie. Powierzchnia jeziora, las, zarys gór w oddali. Zbliżenie. Woda zaczyna się mienić. Scena niezauważalnie ożywa w krótki film. Czy takie skojarzenia ma wywołać muzyka firmowana nazwiskiem Manfreda Eichera? Pięcioletnia medytacja Guyera i Wiedmera naprowadziła nas na ten trop. Obecnie coraz częściej odchodzi się od formuły filmowej biografii; od animowania albumów rodzinnych i wyciętych z tła postaci. Twórców Sounds and Silence, podobnie jak Davisa Guggenheima (reżysera Będzie głośno [2008]) czy Kerthy Fix i Gail O’Harę (autorki dokumentu Strange Powers: Stephin Merritt and the Magnetic Fields [2010]), mniej interesuje tło rodzinne, a bardziej ewolucja muzyki, warsztat kompozytora, proces komponowania oraz niewerbalna wymiana pomysłów pomiędzy instrumentalistami. Dzięki tej perspektywie, pomimo surowej, choć poetyckiej oprawy płyt ECM, muzyka będąca pasją Eichera nie jest przeintelektualizowana. Podobnie jest z omawianym dokumentem. Już samym tytułem film określa topografię zainteresowań portretowanego muzyka. Towarzysząc mu w podróży od jednego studia nagraniowego do drugiego, powracamy w końcu do siedziby wytwórni w Monachium – punktu, od którego zaczyna się film Guyera i Wiedmera. Do tego miejsca będą pielgrzymować przyszli amatorzy muzyki ECM, do których dotrze Sounds and Silence. Muzyki, bez której nie należy wybierać się w podróż. Maciej Stasiowski ("Ekrany") Sounds and Silence w programie 13. MFF TNH (szwajcarskie dokumenty muzyczne) |
Moje NH
Strona archiwalna 15. edycji (2015 rok)
Przejdź do strony aktualnej edycji festiwalu:
www.nowehoryzonty.pl Nawigator
Lipiec / sierpień 2015
Szukaj
filmu / reżysera
|