English
Varia

Za wzgórzami reż. Cristian MungiuZa wzgórzami reż. Cristian Mungiu
Ciekawostki z przestrzeni NH
01 marca 2013
Polscy krytycy o "Za wzgórzami" Cristiana Mungiu

1 marca na ekrany polskich kin wchodzi laureat nagród na festiwalu w Cannes, nowy film Cristiana Mungiu - Za wzgórzami (dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty). Polscy krytycy komentują:

"Rumuńskie filmy mocno tkwią w lokalnym kontekście, ale nigdy nie są wsobne i zapatrzone we własny pępek (jak to się dzieje z polskimi filmami). Opowiadają o sprawach najważniejszych – miłości, wolności, śmierci – lecz zawsze poprzez drobiazgową, reporterską obserwację rzeczywistości. Nie znajdziemy w nich morałów, mądrości sadzonych ex cathedra, podziału na „słuszne” i „niesłuszne”. Często pokazują sytuacje, z których tak naprawdę nie ma dobrego wyjścia, konflikty, które nie dają się rozstrzygnąć. Ich ocenę i interpretację twórcy zostawiają widzowi.. Za wzgórzami - nie waham się go nazwać wybitnym. " (Bartosz Żurawiecki, wp.pl)

"Scenariusz jest dosyć wolną, ufilmowioną trawestacją wydarzeń w Tanacu, w prawosławnym klasztorze, którymi kilka lat temu żyła Rumunia, ale reżyserowi nie chodziło o skandal. Znowu przygląda się młodym, wchodzącym w dojrzałość kobietom. (…)

Kamera Olega Mutu przygląda się klasztornemu życiu. Mamy wrażenie, że czas stanął w miejscu. Odwieczne rytuały, surowy rygor życia, panująca w prawosławnym zakonie asceza przywodzą na myśl średniowiecze. Byłaby to może myśl oczyszczająca, stanowiąca swego rodzaju jasny punkt odniesienia dla rozchwianej rzeczywistości, gdyby nie dyskomfort poznawczy wynikający z bezwzględnie ukazanego cywilizacyjnego pęknięcia na religijnym monolicie - prywatne gierki między popem a biskupem, mistycyzm i proza życia, surrealistyczne niemal iluminacje i groźne w skutkach zabobony. Dla Mungiu Kościół jest zaledwie częścią wielkiego, wadliwego systemu, który wyznacza reguły życia w społeczeństwie.

Posępna tonacja dotyczy również zachowań bohaterów. Rumuński reżyser nie ma złudzeń. Dobrze już było. Silne międzyludzkie więzi, które zastępowały często dobra doczesne, przeminęły z dyktaturą Ceausescu (w Polsce powiedzielibyśmy: „minęły z komuną"). Nowe czasy wymagają egocentryzmu. Żeby ocaleć, trzeba minimalizować altruizm, inwestować w siebie. Mungiu nie jest sentymentalnym piewcą socnostalgii, wiarygodnie pokazuje zaś pewien mechanizm: liczba pojedyncza to nie tylko ambicje, bogacenie się czy pewność siebie - także organiczna samotność, raczej nieznana pokoleniom „wesołych socobozów", kiedy goście przychodzili do domów bez zaproszenia, pili wódkę do rana, nikt nikomu nie zazdrościł, ponieważ nie bardzo było czego, itd. Te wszystkie dylematy znajdują ujście w delikatnie, nienachlanie zarysowanej relacji między bohaterkami. Nie jesteśmy pewni, co kieruje dziewczynami." (Łukasz Maciejewski, "Dziennik Gazeta Prawna")

"Najciekawsza wydaje się w tym filmie - zainspirowanym reportażem z gazety - nie rozprawa z "władzą" (Alina walczy z klasztornym ojcem, ten walczy z biskupem), ale postać Voichity. Dziewczyny wycofanej, chowającej się za religijne frazesy. Voichita wie, że tylko ona może przerwać coraz bardziej brutalny spektakl nawracania przyjaciółki. Ale przerwać go nie potrafi. Porażona własną niemocą, czeka na moment, kiedy będzie w stanie wybić się na samodzielność. Tylko że przebudzenie, pokazuje Mungiu, lubi przychodzić za późno."  (Paweł T. Felis, "Gazeta Wyborcza")

"Film jest zapisem więzi, która łączy dwie dziewczyny. Uczucia nieoczywistego i delikatnego, choć nieakceptowanego przez otoczenie. Reżyser, Cristian Mun-giu, laureat Złotej Palmy za „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni", stworzył dojmujący portret człowieka, który nie mieści się w zasadach wyznaczonych przez reżim. Pokazuje świat bezdusznych instytucji oraz rytuały, z których uleciała wiara. Trudny, ale ważny film. Świetna passa kina rumuńskiego trwa." (Krzysztof Kwiatkowski, "Wprost")

© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera
Regulamin serwisu ›