English
Varia

Holy Motors reż. Léos CaraxHoly Motors reż. Léos Carax
Ciekawostki z przestrzeni NH
11 stycznia 2013
Dzięki, Léos. Dobrze, że zrobiłeś ten film - krytycy o "Holy Motors"

Polscy krytycy w najnowszych recenzjach o Holy Motors:

"Gdyby stworzyć osobną kategorię filmów dziwolągów, których wartość mierzy się liczbą tzw. numerów, a nie ciężarem psychologicznej opowieści, Holy Motors Francuza Léosa Caraxa plasowałby się w ścisłej czołówce. To imponująco odważny, elektryzujący eksperyment formalny, zlepiony z cytatów, odnośników, nawiązań do ponadstuletniej historii kina. Swoją miłość do ruchomych obrazów Carax wyraża poprzez serię zapętlających się epizodów, poświęconych odgrywaniu rozpalających wyobraźnię, ale też kiczowatych, zawsze jednak emocjonujących ról. (...)

Holy Motors wydaje się pomnikiem wystawionym aktorstwu, ale chodzi też o coś innego. O namiętną, dziką fascynację sztuką, budzenie narkotycznych emocji, jakich ona dostarcza twórcom i wrażliwym kinomanom." (Janusz Wróblewski, "Polityka", 9.01.2013)

"Holy Motors Léosa Caraxa: filmu, który - jak żaden inny w 2012 roku - zapracował na wykrzykniki w tytułach (oryginalny!, ekscentryczny!) i który już po pierwszych pokazach na festiwalu w Cannes wywołał na Twitterze rodzaj krytyczno-filmowego tsunami, okazując się jednym z najczęściej dyskutowanych filmów roku. Choć sam Carax podkreśla, że jego film jest bardzo prosty i nawet dziecko może go zrozumieć (co nie wydaje się wyłącznie kokieterią), Holy Motors mają wszystko, co konieczne, aby przyprawić współczesnego kinofila o szybsze bicie serca. Po pierwsze od ostatniego filmu Caraxa upłynęło trzynaście lat - a przecież po filmach Chłopiec spotyka dziewczynę (1984) i Zła krew (1986) okrzyknięto reżysera jedną z największych nadziei francuskiego kina. Filmy późniejsze - Kochankowie z Pont Neuf (1991) i Pola X (1999) - tylko tę opinię ugruntowały; milczenie Caraxa było więc tym dotkliwsze. Po drugie Holy Motors to jeden z pierwszych filmów, które nie tylko dostrzegają konsekwencje zmian technologicznych we współczesnym kinie (przejście od taśmy celuloidowej do zapisu cyfrowego), ale poddają je fabularnemu przetworzeniu (w tym sensie można wyobrazić sobie równoległą projekcję Holy Motors" i głośnego dokumentu Side by Side Christophera Kenneally'ego poświęconego cyfrowej rewolucji w kinie). Po trzecie film Caraxa skrzy się od mniej lub bardziej jawnych nawiązań do historii kina, od klasycznych gatunków filmowych przez wspomniane filmy Mareya, po konkretne tytuły - jak choćby Oczy bez twarzy Georgesa Franju, w których główną rolę zagrała Edith Scob - w Holy Motors obsadzona w roli kierowcy." (Kuba Mikurda, "Film", nr 1/2013)

"Holy Motors to wybitne kino wyreżyserowane przez kapryśnego, niejednoznacznego, fascynującego reżysera. Podczas spotkania z Caraxem, w trakcie ubiegłorocznego festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty, ktoś z widowni spytał: „Co pan robił przez ostatnie 12 lat?".„Spałem, jadłem śniadania, podróżowałem, zakochiwałem się. Żyłem dokładnie tak jak wy" - odparł reżyser, co należy jednak odczytać jako zgrabny, wręcz kokieteryjny unik przed niewygodnym tematem. (...) na pytanie, czym są Holy Motors (tak w filmie nazywane są owe luksusowe limuzyny, w których Monsieur Oscar, ale też - jak się potem okazuje - wiele innych osób, doświadcza swoich życiowych reinkarnacji), Carax odparł, że być może jesteśmy nimi my - widzowie. I jest to kolejna, logiczna i spójna interpretacja jego dzieła. Patrzymy na świat nie wprost, ale przez okna (czasem limuzyny, czasem ekranu kinowego), żyjemy w zawieszeniu między fantazją i realnym światem, a za utrzymanie owej iluzji jesteśmy w stanie płacić zdrowiem i nałogami. Ale czy ulotne chwile prawdziwej magii, które udaje się nam dzięki temu osiągnąć, nie są tego warte." (Dorota Chrobak, "Przekrój", 7.01.2013)

"Mamy poczucie, że otaczająca nas rzeczywistość została zdigitalizowana, stała się obrazem. Carax osiąga efekt paradoksalny - wyrywa się z obrazu i piętrząc nierzeczywistość, dotyka rzeczywistości. W scenach, które powinniśmy znać z kina gatunków, wywołuje stan, do którego jesteśmy coraz mniej zdolni - zdziwienie, zaskoczenie. Jest coś bezinteresownego w tej ekscentrycznej fantazji, coś rozbrajającego, naiwnego, autentycznego." (Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Wyborcza", 10.01.2013)

"Piękny i nieprawdopodobnie dziwny – pisał po canneńskiej premierze recenzent "IndieWire". Obłędnie zwariowany - podsumowywał krytyk "Variety". Szaleństwo – dodawał dziennikarz "Hollywood Reporter". Te określenia świadczą o bezradności widzów. Carax prowokuje. Sięga po cytaty z kina (połączenie Godarda i Buñuela – piszą krytycy) i literatury (padają nazwiska od Henry'ego Jamesa do Jamesa Joyce'a), ale żadne narzędzia krytyczne nie pozwalają jego filmu przeanalizować. Holy Motors działają na wyobraźnię, na podświadomość. Każdy ich epizod jest osobną opowieścią, nakręconą w innym stylu. Rozmową o kinie? O życiu? Miłości? Zbrodni? Namiętności? Mizerii istnienia? Niezwykłości i zwyczajności? (Barbara Hollender, Rzeczpospolita, 10.01.2013)

"Gdyby żył Luis Buñuel (w tym roku minie 30. rocznica jego śmierci), na pewno rozpoznałby w filmie Holy Motors odciski swoich palców i ślady niegdysiejszych pazurów. Trudno byłoby znaleźć współczesny film tak mocno przesiąknięty surrealistycznym ekscesem. Jeszcze trudniej byłoby wskazać w dzisiejszym kinie tytuł, który z równą dosłownością, a zarazem z równą finezją ilustrowałby myśl o powinowactwach między kinem a snem. Film stanowi istną antologię cytatów filmowych, jest pastiszem gatunków, refleksją nad fenomenem tworzenia ruchomych obrazów, ich odbioru i ewolucji. Ale mowa w nim jest nie tylko o kinie, ale i całej cywilizacji, która uczyniła nas zakładnikami technologii i niewolniczymi konsumentami..." (Anita Piotrowska, "Tygodnik Powszechny", 9.01.2013)

"Choć pytanie o kosmicznego reżysera pozostaje retoryczne, możemy przynajmniej spróbowac opisać twórcę tego filmu, który przygląda się widowni przez dziurkę od klucza, jakby jednym okiem, z przymrużeniem drugiego. Przygodom bohaterów nie szczędzi humoru. Monsieur Oscar wyznaje zasadę, że dzień musi zakończyć się dawką śmiechu, ale nie jest to credo optymisty, ale melancholika. Jest moment w filmie, kiedy spotykają się dwie limuzyny, a Oscar musi zmierzyć się z tragicznym losem i z utratą. Melancholijną figurą w filmie będzie spojrzenie na miasto z góry, z dachu opustoszałego domu handlowego Samaritane. To tutaj dawna miłość Oscara (Kylie Minogue) śpiewa pieśń o pragnieniu przeżycia swojego życia jeszcze raz. Od tej muzycznej sceny aż cierpnie skóra, bo oto mamy do czynienia z innym natężeniem emocjonalnym, z powagą, która wybrzmiewa w mrocznym wnętrzu pełnym zniszczonych manekinów, podnosząc zapomniany kurz. Jak rozpędzony pojazd pełen rozbawionych ludzi, który uderza w drzewo, film niespodziewanie konfrontuje z nieodwracalnością losu, ze śmiercią.

Léos Carax  po trzynastu latach milczenia stworzył dzieło surrealistyczne i kruche, jakby film był naczyniem na sny, które mogą w nim żyć własnym życiem." (Edyta Jarząb, portalfilmowy.pl)

"Film Caraxa jest więc daleki od kina określanego przez Pasoliniego terminem "kina prozy", z naciskiem położonym na warstwę narracyjną, czyli – opowieść. Holy Motors to kino poetyckie, filmowy wiersz. Tworząc swoją wizję, reżyser staje się w prostej linii spadkobiercą francuskich awangardzistów (zresztą nie tylko francuskich), zwłaszcza impresjonistów, którzy zobaczyli w kinie spełnienie swoich marzeń: medium umożliwiające stworzenie audiowizualnego poematu. Blisko filmowi Caraxa do poetyckich wizji Jeana Cocteau, do którego filmów (zwłaszcza Krwi poety) odwoływali się wprost twórcy neobaroku, francuskiego nurtu kina lat 80., z którego wyszedł Carax." (Piotr Kletowski, "Kino")

"W tym szaleństwie jest jednak metoda. Holy Motors to film science-fiction, opowiadający o kinie przyszłości – lub czymś wyrosłym na gruncie kina i performansu – w którym kolejne spektakle produkuje się taśmowo i przy zminimalizowaniu ekipy i sprzętu. Doskonałą metaforę tego, czym jest dzieło Caraxa, przynosi jedna z pierwszych scen, kiedy Oscar wkłada kostium do motion capture i bierze udział w tworzeniu filmu animowanego. Nie wiadomo, o czym on traktuje, ale jest to w gruncie rzeczy nieważne. Wystarczy równocześnie kiczowaty i abstrakcyjny obraz bohatera ubranego w pokryty świecącymi punkcikami kostium i wykonującego różne wyrwane z kontekstu czynności. Przez moment widzimy urywek tego, nad czym pracuje – animacja jest przestarzała, a prezentowane za jej pomocą wizje to tandetna fantastyka; dużo bardziej estetycznie wypada making of. Takim making of jest też Holy Motors. Hipnotyzującym i – być może – ciekawszym od ukrytego przed widzami produktu końcowego." (Piotr Mirski, dwutygodnik.com)

"Zmieszanie widza zostało wliczone w cenę biletu. Carax swoim zwyczajem miesza wysokie i niskie, zestawia stojącą na dachu wieżowca Kylie Minogue albo Evę Mendes podczas modowej sesji na cmentarzu z wyrafinowanymi aluzjami literackimi i nie mniej ambitnymi nawiązaniami filmowymi. Nade wszystko jednak przywraca kinu surrealizm. Zgodnie z definicją manifestu surrealistycznego w Holy Motors rzeczywistość została wyrażona za pośrednictwem "wizualnej percepcji wewnętrznej". Logika wywodu jest zaburzona, wizja odpowiednio groteskowa, a warstwa znaczeniowa sprawia wrażenie długiego, halucynogennego ciągu dowolnych skojarzeń." (Łukasz Maciejewski, dziennik.pl)

© Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
festiwal@nowehoryzonty.pl
realizacja: Pracownia Pakamera
Regulamin serwisu ›